stycznia 17, 2018

Tove Jansson (2/3)


Kometa nad światem

Szkoła – Wyższa Szkoła Sztuki Użytkowej w Helsinkach – i Tove nie bardzo się ze sobą zgadzają. Pragnienie, aby pomóc w utrzymaniu rodziny rozpaczliwie od początku koliduje z chęcią dalszego kształcenia się. Mama liczy na to, że nie przejdę wyżej. Mnie też chce się do domu, żeby jej pomóc. Ale pragnę również uczyć się dalej. Tylko że trzy lata – czy mam skazywać mamę na trzyletnią harówkę w samotności, skoro wujek Einar uważa, że mogłabym ją odciążyć w pracy. Co tu zrobić? - rozlicza się z własnymi myślami dziewiętnastoletnia Tove przed przyjęciem na uczelnię. Na szczęście latem 1931 roku sprawy w domu wyglądają nieco lepiej i Tove nie zostaje zmuszona do powrotu.

Ateneum ją nudzi. Specjalizacja, którą wybiera – druk i sztuka użytkowa – nie spełnia jej oczekiwań i do tego wszystkiego całkowicie rozmija się z malarstwem. Jest jeszcze jeden problem – kłopot z asymilacją w szkole i zamknięciem w sztywnych ramach zasad, zwłaszcza jeśli chodzi o środowisko zdominowane przez mężczyzn. Kiełkujące talenty kobiet rok po roku zostawały eliminowane podczas egzaminów i zaliczeń. W końcu na roku zostają dwie kobiety – Tove i jej przyjaciółka – wśród morza młodych artystów. To bodajże pierwszy raz, kiedy Jansson tak bardzo odczuwa dyskryminację własnej płci. To jej koledzy zdobywają najlepsze nagrody, to oni mają szanse na stypendia. Muszę się wyrwać z Ateneum. Nie pomaga mi – pisze sfrustrowana Tove w swoim dzienniku.

Po długim zastanowieniu i pobycie w domu Tove decyduje się zmienić wydział na malarstwo, i korzystać z tego jak najwięcej się da. To wtedy po raz pierwszy w rymowankach, które pisywała dla zabawy, pojawia się „mały farbiarz Sam”, czyli Samuel Vanni, jej o pięć lat starszy nauczyciel, mentor i obiekt uczuć. Na krótką chwilę Tove daje się ponieść miłości, prowadzi nawet rozmowy o ślubie, a jej zapiski kryją obraz mężczyzny, który mówi do kobiety, która słucha i człowieka, którego sztuka pochłania tak bardzo, że dla niej samej nie zostaje już nic. Tove jest jednak zbyt silna, aby o sobie zapomnieć. Kiedy maluje portret Sama – jeden z najbardziej emocjonalnych portretów w jej artystycznej karierze – myśli o swoim portrecie pędzla Samuela, wykonanym z równą czułością: Kiedy się zmierzcha, Samuel odkłada pędzle i z radością, która sprawia ból, spoglądam na jego obraz, mówię sobie, że nie byłby taki piękny, gdyby on mnie nie kochał.

Na początku 1936 roku Tove z hukiem opuszcza uczelnię, zabierając ze sobą większość swojej klasy. Pomimo skandalu i nalegań ojca, aby ukończyła naukę ze względu na profesorów, odmawia. Zamiast tego podróżuje – do Paryża, Werony, Neapolu, potem kieruje się ku Capri i wybrzeżu Amalfi. Swoją wyprawę kończy nieopodal Florencji. Dużo pisze do domu, skwapliwie dokumentuje każdy krok podróży w rysunkach i zapiskach w sztambuchu, chłonie dzieła starych mistrzów. Chce skupić się na sztuce i pracy, wykorzystać każdą chwilę, nie zwraca więc uwagi na politykę, choć po ulicach Rzymu maszerują już mężczyźni w czarnych koszulach, a z Berlina dochodzą niepokojące echa hitlerowskich przemówień. Największe wrażenie robi na niej zbocze uśpionego Wezuwiusza. Groza erupcji, gorąco, zalewająca wszystko lawa – oto, czemu Tove poświęca najwięcej uwagi podczas swojej wycieczki. Jeszcze nie przeczuwa, że te same opisy i wrażenia wykorzysta kilka lat później, tworząc Kometę nad Doliną Muminków, skazując swoich małych bohaterów na przeżywanie własnych lęków. Nie wie też, że światu grozi inna, całkiem realna kometa, która uderzy w ziemię lada chwila, zmieniając jej oblicze na zawsze.

Wojna mężczyzn i wojna kobiet

Wojna zabiera Tove wszystko, co kiedykolwiek kochała. Jest nieustannym oczekiwaniem na wieści z frontu, jest pożegnaniem z przyjaciółmi – w tym z Evą Konikoff, jej najbliższą przyjaciółką, która ze względu na swoje żydowskie pochodzenie ucieka z Europy do Stanów Zjednoczonych. Wojna jest czasem korespondencji i emocji wyrażanych na płótnie. Tove maluje Evę, radząc sobie z tym rozstaniem w najbliższy możliwy sposób. Obraz wzbudza kontrowersje, nie tylko z powodu swobodnej pozy modelki, ale i tego, że Eva jest na nim ubrana jedynie w halkę. Rodzina Konikoff jest oburzona. Krytyka – Tove wystawia obraz raz, w 1942 roku – wypowiada się o nim w oszczędnych słowach. Dla Tove to nie ma zbytniego znaczenia. To prezent dla przyjaciółki i malarka specjalnie zawyża wystawową cenę, żeby mógł zawisnąć na jej ścianie. Po wojnie oddaje go Evie.

Wojna rozrywa Janssonów. Faffan, który za młodu brał udział w wojnie domowej i był po stronie „białych”, jest zagorzałym przeciwnikiem komunizmu i widzi w Niemcach sojusznika Finlandii. Nie kryje też swego antysemityzmu, co doprowadza córkę do szału. Ona rysuje antyfaszystowskie karykatury do Garma, w których Hitler jest rozhisteryzowanym dzieckiem, domagającym się kolejnego kawałka świata dla siebie. Na jej rysunkach często można zauważyć maleńką postać, siedzącą gdzieś w rogu kadru, albo nieśmiało wychylającą się spośród liter. Stworzonko ma małe oczka, ogonek, duży nos i (jeszcze) nazywa się Niuchacz. Szybko staje się dla Tove swoistym exlibrisem. Punktem przełomowym rodzinnego kryzysu jest moment, kiedy Per Olov, drugi z rodzeństwa Janssonów, idzie na front. Tata kazał mi iść, a mama bardzo płakała, wspomina po latach brat Tove. Myślę, że ta wojna wpłynęła na mnie bardziej niż na nich. Ja oglądałem ją od wewnątrz, a oni mogli tylko czekać. I bać się. – dodaje.

To właśnie wtedy w jednym z listów do Evy Tove zamieszcza szkic obrazu. To dziwna scena – po lewej stronie siedzi starsza kobieta, po prawej starszy mężczyzna. Dwaj młodzi chłopcy w zamyśleniu grają w szachy. Nikt nie patrzy sobie w oczy. W samym centrum znajduje się młoda kobieta od stóp do głów ubrana w czerń, czujnym spojrzeniem obrzucająca ludzi dookoła siebie. Na dłonie naciąga rękawiczki, szykując się do pospiesznego wyjścia. Wygląda na to, że czuje się wśród nich obca, chociaż to jej rodzina. Rodzina Janssonów.

Czas wojny, czas stracony, jak opisuje go Tove w swoich brulionach, upewnia ją, że nie chce zakładać rodziny. Związek z kolegą ze studiów, Tapio Tapiovaarą kończy się w momencie, kiedy on nalega na dziecko. Tove jest świadoma, jakie konsekwencje niosłaby ta decyzja. Notuje z wściekłością w dzienniku: Wszystkie powody, dla których nie chcę wyjść za mąż, przyszły do mnie same. Jeden mężczyzna za drugim, a tato Faffan był pierwszy. Cały ten męski, lojalnie podtrzymywany i osłaniany piedestał przywilejów, ich słabości, niedotykalnych i ubezpieczanych hasłami, cała niekonsekwencja i cała ta czarująca bezwzględność w cechu chłopców, którzy jawią się bez śladu niuansów i lansują od rana do wieczora. Nie mam ani czasu, ani pieniędzy, aby wyjść za mąż za jednego z nich! Nie nadążyłabym podziwiać i pocieszać. Oczywiście, że mi ich żal, oczywiście, że ich lubię, ale nie chcę poświęcać życia na wizję, którą już przejrzałam. Widzę, jak Faffan, najbardziej bezradny i nieświadomy, tyranizuje nas wszystkich, jak Ham unieszczęśliwia się wiecznym przytakiwaniem, wygładzaniem, zgadzaniem się, oddaniem swojego życia, w zamian nie otrzymawszy nic prócz dzieci, które wojna może zabić albo przenicować. Wojna mężczyzn!

W 1942 roku wyprowadza się do własnego atelier, bo nie może wytrzymać pośród bliskich jej osób. Ciągłe kłótnie z ojcem przy kolacjach, na temat polityki, której nie rozumie i nie chce rozumieć, ale pojmuje ją instynktownie na moralno-emocjonalnym poziomie, doprowadzają do przepaści, która będzie między nimi trwała przez wiele lat. Czy to nie dziwne, kiedy ojciec i córka chodzą w kółko, pragnąc okazać sobie czułość, i nie mają odwagi? – pisze zrozpaczona Tove w swojej pracowni, patrząc na to, co stało się z jej rodziną i nie potrafiąc sobie z tym poradzić. I chociaż Per Olov wraca bezpiecznie z wojny, a młodszy brat, Lars, wciągnięty w szeregi żołnierzy nie zdąży wziąć udziału w walce, Tove ma już receptę na wypełnienie tej pustki.  Jest pisarką, więc rozwiązanie na brak szczęśliwej rodziny jest proste.
Należy taką rodzinę wymyślić.

cd. w notce Te cholerne Muminki!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 bajariusz , Blogger